Mamo, tato – pozwólcie mi się nudzić!
Dorośli często nie rozumieją tego, jak istotną rzecz dla
rozwoju ich dziecka, stanowi swobodna zabawa. Jej rola jest nieoceniona.
Kształtuje osobowość, uczy budowania relacji społecznych, jest ważnym
czynnikiem rozwoju intelektualnego, emocjonalnego i fizycznego. Staramy się
zapełnić dzieciom czas, zapisując je na dodatkowe zajęcia albo kupując coraz to
nowocześniejsze gadżety, aby się nie nudziły. Ale czy w taki sposób faktycznie
zapewniamy im to, czego potrzebują?
Pozwólcie, że przedstawię wam historię dwóch chłopców.
Pierwszy z nich, Leon, interesował się kosmosem. Miał na
półce wiele książek na ten temat. Uwielbiał czytać je z tatą przed snem. Palcem
po stronach przemierzał wszystkie galaktyki, poznawał gwiazdy i planety.
Każdego wieczora rozmyślał nad tym, jak wspaniale by było kiedyś wyruszyć w
taką galaktyczną podróż.
Któregoś dnia wpadł na pomysł zbudowania statku kosmicznego. Przejrzał
wszystkie zabawki znajdujące się w jego pokoju, ale nie znalazł niczego, co
nadawałoby się na rakietę. Postanowił więc udać się po radę do taty. Ten wyjął
z garażu ogromne pudło po lodówce i zaproponował, aby chłopiec zaprosił do
pomocy przyjaciół. Gdy dzieci zjawiły się na miejscu, od razu zabrały się do
pracy. Długo dyskutowały jak ma wyglądać kosmiczny pojazd. Każde z nich miało jakiś
pomysł. Kuba chciał wycinać okna, Zuzia pomalować całą rakietę na niebiesko a
Leon poprzyklejać gwiazdki z gazety o kosmosie. Gdy udało im się uzgodnić efekt
końcowy, wspólnie zbudowali statek kosmiczny na miarę tych ze Star Wars’ów.
Dobrej zabawie nie było końca – dzieci spędzały długie godziny na przemierzaniu
kosmosu w poszukiwaniu kosmitów i nowych galaktyk.
Drugi chłopiec, Karol, również fascynował się kosmosem. Wieczorami włączał sobie projektor gwiazd, który kupili mu rodzice i wyobrażał sobie, jak wspaniale by było przemierzać galaktykę. Gdy pewnego poranka podzielił się swoim marzeniem z rodzicami ci jeszcze tego samego dnia poszli do sklepu i kupili mu najdroższy zestaw klocków do budowy statku kosmicznego i zaproponowali, że wspólnie z nim go zbudują. Tata wyjął instrukcję i tłumaczył mamie, w jaki sposób zbudować rakietę. Chłopiec, słuchając porad taty, podawał mamie odpowiednie klocki. Gdy skończyli budowę, rodzice stwierdzili, że są już zmęczeni i pora spać. Rakieta zamiast w ręce chłopca, trafiła na półkę.
Bez wątpienia w obu sytuacjach rodzice kochają swoje dzieci – zauważają ich potrzeby i starają się w miarę swoich możliwości za nimi nadążać. Nasuwa się jednak pytanie: które dziecko ma większe szanse na radzenie sobie z wyzwaniami dorosłego człowieka?
Zabawa Leona stanowiła bardzo istotny aspekt w jego rozwoju społecznym. Chłopiec wiele się nauczył na temat negocjacji, kompromisów, rozwiązywania problemów oraz współpracy. Poza tym samodzielne tworzenie rakiety oraz poczucie kontroli nad tym, jak ma wyglądać, wpłynęło pozytywnie na jego poczucie własnej wartości. Chłopiec czuł moc sprawczą. Pomimo trudności tego zadania, dzięki wsparciu taty oraz przyjaciół, udało mu się zrealizować swoje dziecięce marzenie o kosmicznej podróży. Poza tym oryginalność i pomysłowość rakiety znacznie przyczyniła się u niego do wzrostu kreatywności.
Jakie wnioski wyciągnął ze swojej zabawy Karol? Chłopiec pomimo wyjścia z inicjatywą zabawy w żadnym stopniu nie uczestniczył w planowaniu tego, jak ma wyglądać rakieta. Zabawa została od początku do końca zaplanowana przez jego rodziców. Chłopiec w pełni polegał na pomocy dorosłych i godził się na wszystkie ich propozycje. Nie miał przestrzeni do tego, aby wyrazić swoje zdanie albo zaproponować kierunek działań. Zabawa w żadnym stopniu nie przyczyniła się do rozwoju wyobraźni.
W dzisiejszych czasach półki sklepowe wprost uginają się od coraz to nowszych i bardziej wymyślnych zabawek. Warto jednak pamiętać, że dzieci naprawdę nie potrzebują tych wszystkich reklamowanych gadżetów, aby nauczyć się tego, jak w przyszłości być wspaniałym dorosłym. Dorośli próbują czasem odwodzić dzieci od tradycyjnej zabawy, proponując bardziej „rozwijające” formy aktywności. Czasami jednak wystarczy (tak jak w przypadku Leona) – wyjąć stare pudełko i zainspirować malucha do zabawy. To z pewnością nauczy go nie tylko kreatywności, ale również stawiania czoła wyzwaniom podczas realizacji swoich marzeń.